Lubi poszaleć za patykiem z piórkami, jak prosi o pieszczoty, to nie sposób mu się oprzeć. Jest wesoły i radosny. Dlatego trudno było nam zrozumieć, że kocurek drapie się do krwi, z powodu stresu. Przecież wygląda na szczęśliwego kota!!!… A jednak wydrapał sobie cały kark. Nic tu po antybiotykach, sterydach, czy maściach. Jedynym skutecznym lekarstwem okazały się: troska, uwaga, czułość i wiele miłości Marty, która opiekowała się Nelsonem. Były chwile radości, że jest poprawa. Rany się goją, nie ma nowych. Były chwile załamania, że kocurek znowu robi sobie krzywdę. Kolejna wizyta w lecznicy weterynaryjnej i to samo pytanie: co jeszcze możemy zrobić? Jeszcze więcej przytulania, więcej zabawy, więcej poświęconego czasu. Działa! Z każdym dniem, jest poprawa.
Na Nelsonka od ponad miesiąca, z niecierpliwością czeka jego nowa rodzina. Pani Lilianna z Zielonej Góry dzwoni co kilka dni, z pytaniem o stan kotka. Tak bardzo wszyscy chcemy szczęśliwego zakończenia. I jest! Kocurek pojechał do swojego domku!
MARTUNIA jakimi słowami podziękować Tobie za to wszystko, co zrobiłaś dla Nelsona? Nie było obiadu dla bliskich, nie było spotkań z przyjaciółmi, bo siedziałaś z kotem na kolanach, lecząc jego chorą duszę.
JESTEŚ WSPANIAŁA - DZIĘKUJEMY!