Wczoraj na Przemysłowej znalazły ją przyjaciółki naszej fundacji ,które same pomagają kotom jak mogą.Zawiozłam ja do weterynarza zostaje tam do czwartku lub piątku. Była w bardzo złym stanie.Pyszczek cały zaropiały oczy ,nos i uszy te były najgorsze jeszcze czegoś takiego nie widziałam.Dr Asia z uszu wycisnęła mnóstwo gęstej ropnej wydzieliny. Chuda ,że można policzyć wszystkie,ale to wszystkie kostki.Setki pchlich odchodów sypało się jak kaszka.Na pewno ja bolało, ale cierpliwie znosiła zabiegi.Jak trzymałam ja w rękach ,a dr podłączała kroplówkę to Gloria- tak jej dałyśmy na imię- mruczała i łapką ugniatała moja rękę. Niesamowite.Dostała antybiotyk,została odpchlona,odrobaczona i podany został zastrzyk wzmacniający.Jak wszystko dobrze pójdzie to w piątek pojedzie na dom tymczasowy.Dzisiaj nawet coś zjadła lecz nadal jest słaba. Ma wolę życia i to mnie cieszy.
Małgosia