20 lutego 2016 roku półroczna Maja została odebrana interwencyjnie swoim opiekunom i przewieziona do Centrum Zdrowia Małych Zwierząt w Gorzowie Wlkp. Pies przetrzymywany był w zamkniętej, ciemnej szopie bez dostępu do jedzenia. Gdy jeszcze miał siłę skomlał i drapał w drzwi, błagając o wypuszczenie i tym zwrócił na siebie uwagę ludzi z sąsiedztwa. Pod koniec lutego tych sił zabrakło...
Suczka umierała blisko domu, do którego trafiła niedawno jako prezent - tak właśnie kończy się bezmyślne spełnianie dziecięcych życzeń przez rodziców.. W dniu interwencji znajdowała się w stanie agonalnym, miała drgawki, nie widziała, nie słyszała, nie reagowała już na bodźce zewnętrzne, była skrajnie wychudzona i odwodniona, nie była w stanie ustać na swoich chudych łapkach. Patrzyła niewidzącym, pełnym strachu wzrokiem w ciemność. Pies już nie walczył o życie - on czekał na śmierć.
Postanowiliśmy walczyć za nią, pomimo iż należało wziąć pod uwagę konieczność eutanazji. Istniała jeszcze iskierka nadziei i postanowiliśmy się tego trzymać. Zaczęliśmy intensywne leczenie, badania i walkę o tą małą istotkę – ważyła wtedy 6 kg... Pierwsze dni były trudne i pełne obaw czy mimo prób uda się ją uratować. Dwukrotnie odmówiliśmy eutanazji Majeczki – lekarze nie widzieli szans na powrót do zdrowia. Tak bardzo chcieliśmy pokazać Mai, że człowiek nie jest zły i że zamiast krzywdzić może ją kochać i się nią opiekować. Po wielu dniach strachu, pojawiła się realna szansa, że Majeczka jednak przeżyje. Zaczęła jeść i powoli próbowała stawać o własnych siłach. Początki były bardzo trudne. Pies nie wiedział nawet jak stawiać łapy i był tak słaby, ze ciągle się przewracał.
Gdy Maja troszeczkę się wzmocniła, postanowiliśmy zabrać ją ze szpitala do domu tymczasowego, żeby mogła dochodzić do siebie w domowych warunkach i czuć, że jest ważna, kochana. Chcieliśmy dać jej powód do walki... To był bardzo intensywny okres - wizyty w lecznicach, u neurologa, okulisty, opatrunki, karmienie kilka razy dziennie. Maja nie potrafiła nadal chodzić, leżała tam gdzie się ją położyło, nie biegała po domu tak jak to robią inne szczeniaczki w jej wieku, nie potrafiła sama jeść bo nie mogła trafić do miseczki. Rozpoczęła się nauka chodzenia. Przez 2 tygodnie Maję trzeba było wnosić i znosić po schodach kilkanaście razy dziennie. Spacery były bardzo krótkie bo Maja nie miała siły, żeby chodzić a poza tym jej opuszki u łapek były obolałe po 3 miesięcznym drapaniu w zamknięte drzwi. Kiedy czuła, jak zamykają się drzwi od klatki schodowej, próbowała uciekać przerażona – strach przed zamknięciem. Po pewnym czasie pojawiły się pierwsze sukcesy - Maja zaczęła reagować na niektóre dźwięki a z czasem zaczęła również widzieć. Powoli z dnia na dzień pokonywała kolejny schodek aż w końcu, któregoś dnia udało jej się wejść na 2 piętro:) Kilka dni później nauczyła się schodzić. Dopiero po kilku miesiącach Majeczka wchodzi do zamkniętych miejsc, które zna bez stresu. Miejsca obce nadal wywołują w niej lekki niepokój ale ufa, że już nikt nigdzie jej nie zamknie i wchodzi.
Dzisiaj Maja to wulkan energii i miłości. Kocha każdego człowieka i nadrabia czas, który spędziła w zamknięciu. Wydaje się być całkiem normalnym młodym psem i tylko skowyt strachu gdy ktoś chce pogłaskać ja po boku, przypomina nam, co ten pies przeżył.
Maja czeka na sprawiedliwość, bo dziś już wie, że świat powinien wyglądać inaczej i tacy ludzie powinni ponieść karę. Taki los nie powinien spotkać żadnego zwierzaka. Wesprzyjcie nas w tej walce - osobiście podczas procesu lub udostępniając wydarzenie.
Rozprawa odbędzie się:
8 grudnia o 10:30 Wydział 7 karny, Sąd Rejonowy Gorzów Wlkp
Chopina 52B.10 sala nr 119