Na telefon interwencyjny odebraliśmy zgłoszenie a właściwie prośbę o pomoc od starszych ludzi, których przytłoczyła sytuacja na na ich posesji. Od lat dokarmiali wiejskie koty, z każdym rokiem kotów przychodziło coraz więcej a im lat nie ubywało... Teraz w obejściu i w domu żyje 39 kotów !!! Brakuje sił i środków, koty chorują a leczenie kosztuje i niełatwo starszym ludziom dojechać z wioski do lecznicy.

Chociaż toniemy w długach :( nie pozostawimy kotów bez pomocy!!! Nie pozostawimy też opiekunów bez wsparcia!

Koty, które dziś zastaliśmy nie wyglądały dobrze. Część z nich, mimo dokarmiania jest mocno wychudzona, z objawami kociego kataru, biegunki, świerzbowca usznego. Niektóre są niepełnosprawne, inne niedowidzące. Spora grupa wśród nich to koty starsze, ale są też ok. półroczne maluchy. Wszystkie bez wyjątku wymagają leczenia w mniejszym lub większym zakresie.

Koszty leczenia będą ogromne, choć większość kotek jest już wysterylizowana, gorzej sytuacja wygląda z kocurkami. Każdy z kotów na czas leczenia potrzebuje DOMU TYMCZASOWEGO. Większość z nich powinna po leczeniu znaleźć miejsce, może własnie w Twoim sercu i domu. Powrót w tak duże skupisko zniweczy efekty leczenia. Pierwsze 6 kotów już zabraliśmy (pasożyty wewnętrzne i zewnętrzne, świerzbowiec uszny, powiększone węzły chłonne, wodnista i cuchnąca biegunka, stany zapalne jamy ustnej i dziąseł - zęby w fatalnym stanie, część do usunięcia, odwodnienie). Dwa zostały w szpitalu w Psichodnia, cztery leczone są w domu tymczasowym. Po wyleczeniu będziemy ogłaszać je do adopcji.

Zwracamy się do przyjaciół zwierząt i ludzi dobrej woli o wszechstronną pomoc. Tylko razem możemy zdziałać dużo więcej w tej sprawie. Tel. informacyjne 518 224 544 lub 667 969 456.

Wpłaty można kierować na konto: FUNDACJA OBRONY PRAW ZWIERZĄT ANACONDA
66-400 GORZÓW UL ŁOKIETKA 28
Raiffeisen POLBANK
PL 36 1750 0012 0000 0000 3410 9311
BIC/Swift: RCBWPLPW
W TYTULE: 39 KOTÓW
KONTO NA PAYPAL : Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Zbiórka online: www.ratujemyzwierzaki.pl

... STOI POD ZNAKIEM ZAPYTANIA ⁉️

Dlaczego ???

Krajowa Rada Lekarsko-Weterynaryjna i jej prezes lek. wet. Jacek Łukaszewicz stoją na stanowisku, iż zabiegi wykonywane w sterylobusie są nielegalne, powołując się na wg nas nierzetelną opinię prawną

MOPSiK NIE zgadza się z przytoczoną powyżej opinią i uważa, że działalność taka jest jak najbardziej zgodna z prawem. Potwierdza to również opinia opublikowana przez kancelarię prawną specjalizującą się w prawie weterynaryjnym.

3 suczki i 2 psy, które przez wiele lat żyły razem, szukają nowych domów. Pusia i Łatka już bezpieczne w domach tymczasowych. Zuzia, Dropsik i Panpikuś czekają na swoją szansę w gorzowskim schronisku. Serce nam„pęka”. To dla nich niewyobrażalny dramat! Te maluchy, nie rozumieją dlaczego z ciepłej kanapy trafiły do zimnego boksu. Nie są niczemu winne! Z całego serca apelujemy o szybką pomoc dla rodziny psiaków.

Możesz przygarnąć? Dzwoń, tel. 501 467 690

 

Do poniedziałku będzie w lecznicy, później SCHRONISKO!

Znaleziony przy ul. Jagiellończyka w Gorzowie. Bardzo ufny i przyjacielski- chyba wie, że jego los jest w rękach ludzi. Na skutek powikłań po przebytym kocim katarze, kocurek bardzo słabo widzi, jednak jesteśmy przekonani, że otoczony opieką i miłością świetnie poradzi sobie w domowym zaciszu. Prosimy o chociażby dom tymczasowy!!!

Kontakt, tel. 691 504 333



Wasyl znalazł już domek stały!! DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM!!






Wszystkich, którzy wspierali Wasyla regularnymi wpłatami prosimy o decyzje czy przeznaczyć pieniądze na inny cel (tytuł), czy wstrzymać wpłaty. Jeszcze raz Dziękujemy
!

Pewna mądra kotka powiła czworo kociąt w... rozłożystym starym dębie. Miejsce niedostępne dla człowieka oraz większości drapieżników mogących zagrozić maluchom. Wykorzystała istniejący dziuplo-tunel we wnętrzu grubego pnia. Prawdopodobnie coś złego ją spotkało podczas jednej z wypraw po jedzenie. Nie wróciła do gniazda.
Miauczenie kocich osesków usłyszało dwoje dzieci wracających ze szkoły. Zawołali swojego tatę i tak rozpoczęła się akcja ratownicza.
Przy użyciu drabiny, latarki i chwytnych dłoni wyłowiono z drzewa czworo maleńkich zziębniętych kociąt, które od razu trafiły do lecznicy weterynaryjnej, a potem do domów tymczasowych. Tam zostały zaopiekowane - odkarmione, ogrzane, utulone.
Wkrótce będą gotowe, by przeprowadzić się do domu stałego.

    


"Wasyl dostał tak kijem, że leżał przerażony na przystanku. Psiak miał dużego krwiaka na oku i kulał na nóżkę. Został odebrany opiekunce.
1.09.2014
Wasyl to 10 letni psiak, który już wiele przeżył w swoim życiu. Pomimo krzywdy wyrządzonej przez człowieka bardzo tęskni za domem. Żył do tej pory w patologicznej "rodzinie" gdzie nie raz oberwał. Wasyl to cudowny pies! Nie załatwia sie w boksie w związku z czym potrzebuje w schronisku codziennie spacerów. Po za boksem jest bardzo posłuszny, chodzi bez smyczy i przychodzi na zawołanie. Wasyl ma również nowotwór:( Nie wiadomo jeszcze czy po wycięciu będą przeżuty. Przeżył on już wiele !! Zasługuje na spokojny dom gdzie już nikt więcej nie podniesie na niego ręki. Lubi również aportować i pływać w wodzie;) Dużo osób stwierdzi, że to brzydki stary kundel ale ja sie z tym nie zgodzę! Jest pięknym psem o wielkim sercu. Wystarczy jeden spacer aby sie o tym przekonać! ;) Pomóżcie proszę znaleźć mu dom, albo jakiś tani hotelik! Obiecałam mu... i nie mogę nie dotrzymać obietnicy!!!"
Angelika Rogacewicz

Na wstępie ogromne podziękowania dla Moniki i Mariusza, do których trafiły klacze. Naprawdę wielka sprawa jechać w 28 godzinną podróż by ratować konie Dziękujemy Wam za to!! Okazało się, że "gospodarze " zamiast Kolli woleli oddać klacz o cztery lata młodszą, ze względu na to, że kuleje. Kollia im się jeszcze "przyda". Kulawą klacz spotkał by marny los gdybyśmy jej zastępczo nie zabrali. Obiecano nam, że jak którakolwiek z klaczy się "zużyje" to dadzą nam znać. Tym o to sposobem Etuda i Epika (matka z córką) są naszymi podopiecznymi.

Złamane żebro i łapka, silny obrzęk lewej strony głowy, odgryziona końcówka języka i prawie całkowita utrata wzroku- to efekt pobicia, które przeżył ten bezbronny szczeniak. Rokowania nie były optymistyczne, ale dzielny maluch walczył o życie i wygrał. Obecnie przebywa pod troskliwą opieką w domu tymczasowym, gdzie uczy się zaufać człowiekowi. W pierwszych chwilach gryzł na oślep, bo ludzką dłoń kojarzył tylko z cierpieniem, a teraz zasypia na kolanach. Rany się goją, jednak psiak prawie nie widzi. Szansą dla naszego Skarbusia jest konsultacja okulistyczna, u doktora Garncarza w Warszawie.  Apelowaliśmy o pomoc w przewiezieniu go do kliniki i… dobre wiadomości przyszły z Warszawy od  Anety Kuroń! Przyjedzie ze swoim ukochanym Jaśkiem na Animalia i nie tylko zabiorą Skarbusia na konsultację, ale ofiarują mu DOM, prawdziwy, kochający DOM 

Rozcięta górna warga, krwawienie z nosa, liczne stłuczenia, szok pourazowy - ALE ŻYJE! Ta drobniutka koteczka przeżyła upadek z 9 piętra! Brak wyobraźni poprzednich opiekunów mógł się dla Dorki skończyć znacznie tragiczniej. W lecznicy została dokładnie przebadana. Doba obserwacji, usg brzucha, prześwietlenie klatki piersiowej i wszystkich kończyn nie wykazały żadnych poważnych obrażeń.

   

Koteczka obecnie przebywa pod troskliwą opieką Joli i Piotra. Rany się goją, kicia wraca do zdrowia. Już szukamy dla niej kochającego, bezpiecznego domku oraz zbieramy pieniądze na opłacenie wykonanych badań.

Kontakt w sprawie adopcji, Jola tel. 667 969 456.

Prosimy dorzućcie coś na fundacyjne konto z dopiskiem „DORKA”

NORDEA BP S.A.
PL38144012860000000015546287
PAYPAL: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Przeraźliwie wychudzony i ciężko chory dorosły kot. Waga poniżej 2 kg. Silny katar i łzawienie, nadżerki na języku. Kocurka w takim stanie znaleziono na działce na Zawarciu. Koteczek przyjazny i ufny bez problemu pozwolił sobie pomóc. Przez tydzień, codziennie wozimy go na zastrzyki i kroplówki, bo przestał jeść - "gaśnie w oczach". Kolejny dzień, nie ma poprawy. Decyzja doktora Daniela Figla - robimy badanie laryngoskopowe, może coś utknęło w przełyku i dlatego nie może jeść. W tchawicy duże owrzodzenie, z pewnością bolesne, to powód głodówki kotka. Kolejne zastrzyki, kroplówka i nadzieja, że może jutro będzie lepiej. Taki kochany, taki wdzięczny! Mori jesteśmy z Tobą, wszystko będzie dobrze - tylko WALCZ! Sobota: płaczemy… ze szczęścia. Kotek wypił 10 ml. specjalnego, kalorycznego preparatu podanego do pysia strzykawką. W niedzielę wypił 30 ml., a w poniedziałek zajada się już mięsną tacką Uśmiech Kilka dni i waga w górę, a nam kamień z serca.
Będzie żył - dzięki najlepszej opiece weterynaryjnej, doktora Daniela Figla. DZIĘKUJEMY 

Mori zamieszkał w Szczecinie. Ma towarzystwo innego kocurka Gucia. Pani Moniko bardzo dziękujemy za kochający, troskliwy dom, który stworzyła Pani naszemu "bidulkowi".

Każdy może zostać bohaterem- szacunek Panie Pawle!!!
„Wyszedłem z kolegą przed budynek firmy, w której pracuję. Podczas rozmowy usłyszeliśmy popiskiwanie  w aucie szefowej.  Otwieramy maskę, a tam trzy maleńkie kociaki. Jeden już niestety nie żył. Wyjęliśmy je, ale coś nadal piszczy. To jeszcze jeden maluch, który utknął pod silnikiem. Gimnastykowaliśmy się z kolegą Krzysztofem przez kilkanaście minut i udało się! Dzwonię do żony - co mam dalej robić?  Owinąć kocykiem, włożyć butelkę z ciepłą wodą i zabrać maluszki do domu. No to jadę! Dzwoni telefon - zmiana planu...

Kotek już po zabiegu! Wszystko poszło zgodnie z planem, bez komplikacji. Jest 90 % szansy, że kocurek będzie normalnie chodził. Bardzo się cieszymy i trzymamy kciuki za jego pełny powrót do zdrowia :)
Złamana kość biodrowa, zwichnięty staw i naderwane więzadło krzyżowo-biodrowe. Kocurka w takim stanie znaleziono na ul. Przemysłowej. Leżał na jezdni, nie mógł się podnieść- najprawdopodobniej został potrącony. Badania w lecznicy potwierdziły, że jego obrażenia są poważne. Trzeba operować i to jak najszybciej. A my rozpoczynamy walkę o każdą złotówkę. Koszt zabiegu, opieki pooperacyjnej oraz rehabilitacji, lecznica wyceniła na 1 000 zł. mamy 676 zł. Prosimy - pomóżcie nam! Razem uratujemy tego „Rudego Słodziaka”.

Biega jak szalona, chociaż ma: złamany palec, zwichnięty staw piszczelowo- skokowy, rozerwaną torebkę stawu skokowego i najprawdopodobniej zerwane więzadło. W lecznicy weterynaryjnej założono gips na chorą łapkę i  zdjęto z niej około 100 kleszczy. Ta dzielna sunia koczowała ponad miesiąc, w lesie w okolicach Wędrzyna. Zgłoszenie otrzymaliśmy 24 kwietnia. Jeszcze tego samego dnia, Małgosia pojechała razem z panią Joanną, która nas powiadomiła o bezdomnej suni. Psinki nie udało się jednak odszukać.  Przez trzy tygodnie nie było jej widać. Dopiero teraz udało się sunię złapać i przywieść do lecznicy. Obecnie przebywa w domu tymczasowym u pani Kasi, gdzie będzie zdrowieć. Już szukamy dla niej wspaniałej rodziny. Więcej informacji, tel. 691 504 333

Często w pomoc dla jednego zwierzaka angażuje się kilka osób. Krótki opis tego, czego nie widać na fotkach.

Relacja Marty z akcji: „Odwozimy psa do schroniska”.

Jedziemy w składzie: Gosia, Marek i ja, w wisielczym nastroju w kierunku schroniska. Dinuś tuli się i macha ogonem nic nie rozumiejąc. Raczej myśli , że jedzie na jakąś ekstra wycieczkę. Wysiadamy pod schroniskiem z samochodu, Gośka idzie zapalić, a ja z Dinusiem na pożegnalny spacerek. Wracamy pod bramę schroniska, dzwoni telefon - to Paulinka :  "Marta, udało mi się skontaktować z Panią z Warszawy, zainteresowaną Dinem. Ma duży przydomowy teren i inne zwierzaki. Wie, że Dino ma pięć lat i zna jego fatalną sytuację. Zadzwoń szybko do niej!"

Dzwonię!

- Pani Joanno, to prawda, że chce pani Dina?
- Tak, proszę, nie oddawajcie go do schroniska, zawieźcie go do hotelu, ja za wszystko zapłacę. Jeden dzień w schronisku może go na długo złamać.
- Pani Joanno, piesek lubi ruch, może przeskakiwać ogrodzenie.
- U mnie będzie miał hektar terenu do hasania, więc nie będzie miał po co uciekać. Proszę, nie oddawajcie Dina do schroniska!

Gośkaaa! Dino ma dom! Dzwoń do hotelu.  Zniecierpliwiony pan Czesiu wychodzi już przed schronisko obejrzeć delikwenta. Panie Czesiuu, zabieramy Dina z powrotem. Gośka już wisi biednemu panu Czesiowi na szyi (z radości oczywiście).
Pan Czesio tylko skwitował: "DINO FARCIARZ"

Pamiętacie Koko chorą na nowotwór, której pomogliście? Psinka pięknie dziękuje za okazane serce! Jaka cudowna przemiana! Sąsiedzi pytają panią Basię, czy ma nowego psa? Koko wygląda i czuje się świetnie. Była nawet w zaprzyjaźnionym z fundacją Salonie Pielęgnacyjnym Foxie. Pani Renta zajęła się skołtunioną sierścią. Teraz psinka jest wesoła i żwawa. Niestety pani Basia wyczuła niedawno na nodze Koko mały guz. Czeka je wizyta w lecznicy. Czekamy na wiadomości.



Historia KOKO

SONIA WRÓCIŁA DO DOMU!  Pan Paweł – opiekun psinki  serdecznie dziękuje wszystkim osobom, które pomogły w opłaceniu rachunku za leczenie.  Lista jest długa - JESTEŚCIE WSPANIALI!

MARTA W- 20   IZABELA M - 20   HANNA O - 10   MICHAŁ S - 100   EWA G - 30
KAROLINA C -10   MAJA S - 20   ANNA F - 50   LUCYNA B - 100   
BARBARA J - 15 
MAGDALENA K - 50   ALEKSANDRA K - 20   GRAŻYNA N - 100
AGNIESZKA K - 50   
MAGDALENA K - 20   BEATA U - 35   DOROTA G - 20
MARTA W - 20   
DOMINIKA I ALICJA S - 80   KRZYSZTOF R - 20
JOANNA W - 30   NATALIA K - 10   
MAGDALENA K - 20   ANDRZEJ P - 50
ANNA F - 50   JOANNA K - 20   
ALEKSANDRA W - 20   PAULINA R - 50
PRZEMYSŁAW L - 50   ELŻBIETA M - 50   
EWA Z - 10   DANUTA B - 10
MARTA K - 10

Rozbita głowa, opuchlizna, larwy w uszach i problemy z chodzeniem. W takim stanie znalazł swoją sunię pan Paweł. Psinka potrzebowała opieki weterynaryjnej, na którą jej opiekuna nie było stać.

…„Jestem sam. Mam tylko tego psa, żeby go przywieść do Gorzowa musiałem pożyczyć na bilety. Chcę mu pomóc, chcę żeby żył, ale byłem w stanie go tylko zawieźć do lekarza. Proszę nam pomóc."
 

W Tarnowie (gm. Lubiszyn, 18km od Gorzowa Wlkp.)  błąkał się śliczny biały pies. Mieszkańcy mówią, że został wyrzucony z samochodu. Piesek nie jest agresywny, daje się głaskać naszej wolontariuszce, która go dokarmia.
Otrzymaliśmy informację, że został przewieziony do schroniska w Trzciance. Trzymamy kciuki, żeby znalazł swój dom!

   

 

Kudłaty, sympatyczny psiak błąkał się bez opieki po Racławiu, koło Bogdańca. Na miejscu okazało się, że jest przyjazny i łagodny, bez problemu pozwolił wprowadzić się do auta. Zabraliśmy go do lecznicy weterynaryjnej- standardowa procedura. Piesek został odrobaczony i zaszczepiony, zapłaciła za to gmina Bogdaniec. Historia  Froda- takie imię od nas otrzymał, zakończyłaby się w schronisku, jednak nie. Kolejne miłe zaskoczenie ze strony władz gminy Bogdaniec. Piesek został umieszczony w hotelu dla zwierząt w Bogdańcu. Gmina opłaciła 3 tygodniowy pobyt. W tym czasie my szukaliśmy prawdziwego domku dla Froda. Udało się! Piesek ma nowych opiekunów, których serdecznie pozdrawiamy. Gorące podziękowania kierujemy do władz gminy Bogdaniec, za szansę dla tego kochanego psiaka. Tak często słyszymy: „Nie ma pieniędzy, nic się nie da zrobić”. Wystarczy jednak trochę dobrej woli, a resztę da się zorganizować.

Bardzo prosimy o pomoc dla pani Joanny, która opiekuje się 6 psiakami.  Wszystkie to  „znajdy”,  wyrzucone przez innych, przygarnięte przez panią Joannę. 2 pieski zostały już wykastrowane.  Pozostały 4 sunie. Wierzymy, że wspólnie damy radę pomóc osobie, która nie waha się pomagać zwierzętom w potrzebie.

TAK, TAK, TAK! Mamy potrzebną kwotę na sterylizację całej czwórki!  Najpiękniejsze podziękowania za pomoc kierujemy do Pań:

Katarzyny G - za ofiarowanie aż 800 zł.
Lidii M - za wpłatę 200 zł.
Małgorzaty W - za wpłatę 20 zł.
Izabeli G - za przekazanie 20 zł.
Małgorzaty S - za datek 30 zł.
Anety T - za wpłatę 20 zł.

Prosimy o wsparcie